Swoich ochronić, przeciwników pognębić
Ustalenia raportu potwierdzają najgorsze przypuszczenia na temat działania prokuratury pod kierownictwem ministra Zbigniewa Ziobry.
Po pierwsze, prokuratura – jak wynika z raportu – wykazywała się daleko idącą wyrozumiałością dla środowiska politycznego rządzącego Polską i jego bliższych, dalszych i potencjalnych sojuszników. Autorzy raportu uznali za nieuzasadnione między innymi decyzje prokuratury w sprawie umorzenia takich spraw jak organizacja wyborów kopertowych, planów budowy “dwóch wież” przez środowisko skupione wokół Kaczyńskiego i możliwej łapówki, jaka mogła zostać w związku z tym wręczona, czy możliwego zakupu przez Mateusza Morawieckiego działki po zaniżonej wartości, możliwej współpracy Daniela Obajtka ze zorganizowaną grupą przestępczą, czy przestępstw seksualnych wobec małoletniej, jakich mógł się dopuścić syn Jacka Kurskiego.
Podobne wątpliwości zespołu budziły decyzje prokuratury w sprawach możliwych nieprawidłowości przy okazji dotacji przekazanych podmiotom bliskim byłej większości rządzącej, takich jak Fundacja Lex Veritatis ojca Tadeusza Rydzyka czy portalu Puszcza TV, części imperium medialnego Tomasza Sakiewicza. Dopatrzono się też nieprawidłowości w umorzeniach spraw o mowę nienawiści, w które uwikłani byli radni PiS albo liderzy skrajnej prawicy.
Po drugie, w tym samym okresie – jak czytamy w raporcie – “stosowano wiele różnych działań, aby doprowadzić do odpowiedzialności karnej za różne wyimaginowane czyny, a jeżeli nie przynosiło to wymiernego efektu, w sposób bezceremonialny wydłużono czas prowadzonych śledztw, aby przynajmniej w ten sposób oddziaływać i utrudniać życie osobom, których dotyczyły”.
Innymi słowy, nawet jeśli śledztwa zmierzały donikąd, to przedłużano postępowanie, by osoby znajdujące się na celowniku prokuratury jak najdłużej funkcjonowały w oczach publicznej jako osoby podejrzane – w czym pomagały związane z byłym obozem władzy media. W ten sposób, jak twierdzi raport, prokuratura działała w sprawie Krzysztofa Brejzy, zatrzymania Romana Giertycha, zarzutów stawianych byłemu szefostwu Służby Kontrwywiadu Wojskowego czy niezależnym sędziom.
Raport pokazuje wreszcie mechanizmy prywatyzacji zasobów prokuratury dla prywatnych celów jej najwyżej postawionych funkcjonariuszy. Najbardziej drastyczny przykład to sposób, w jaki prokuratura prowadziła śledztwo w sprawie lekarzy, oskarżanych o zakończone śmiercią pacjenta błędy w leczeniu ojca Zbigniewa Ziobry.
Jak czytamy w konkluzjach: “Niniejsza sprawa stanowi jaskrawy przykład wykorzystywania prokuratury dla załatwiania prywatnych interesów ówczesnego Prokuratora Generalnego. Zmiana przepisów prawa pozwalająca na przeniesienie ciężaru kosztów procesu na Skarb Państwa, inicjowanie postępowań badających wielorakie aspekty związane ze śmiercią jego ojca, nieograniczony budżet na różne opinie sądowo-lekarskie pokazują, jak w soczewce dyskryminacyjny legalizm, wyrażający się w nierównym traktowaniu obywateli”.
Czy tę stajnie Augiasza da się oczyścić?
Przedstawiony w poniedziałek raport to dopiero pierwsza część większej całości, która ma objąć w sumie 600 budzących największe wątpliwości spraw. Bez wątpienia prokuratura z okresu 2016-23 jawi się na podstawie ustaleń raportu, jako jedna z najbardziej zepsutych przez rządy Zjednoczonej Prawicy instytucji w Polsce.
Polityczna odpowiedzialność politycznego kierownictwa resortu nie ulega wątpliwości. Jak czytamy w raporcie, referenci prokuratorscy podejmujące dziś kwestionowane, a kiedyś wygodne politycznie dla przełożonych decyzje, mogli liczyć na zawodowe awanse. W najbardziej istotnych dla władzy sprawach nadzór przełożonych nad czynnościami zajmujących się nimi prokuratorów znacznie wykraczał poza przyjęte normy.
Najlepiej widać to w sprawie wypadku drogowego z udziałem kolumny wiozącej premier Beatę Szydło. Jak czytamy w konkluzjach: “bezpośredni, wewnętrzny, jak i zwierzchni nadzór służbowy […] sprawowany był opresyjnie, tj. przy jawnym, ciągłym naruszaniu zasady niezależności prokuratorskiej. Ujawniona praktyka nacisków wywieranych przez kierownika jednostki, skutecznie pozbawiała prokuratorów referentów jakiejkolwiek autonomii w zakresie podejmowanych decyzji, co — jak wynika z analizy wskazanych spraw — przekładało się na działania bezprawne, skutkujące łamaniem podstawowych praw stron ustalonych postępowań”.
Oczyszczenie tej prokuratorskiej stajni Augiasza będzie bardzo trudnym zadaniem. Jeszcze trudniejsze będzie przywrócenie elementarnego zaufania obywateli do prokuratury. Prokuratura nie może przy tym zajmować się wyłącznie wewnętrznymi rozliczeniami, musi realizować też swoje podstawowe funkcje, związane ze zwalczaniem przestępczości.
Co zmienia raport?
Raport ukazuje się w momencie, gdy coraz wyraźniej dawała się odczuć frustracja tym, że rozliczenia z PiS idą tak wolno i są tak nieskuteczne – co najlepiej symbolizujące udzielający wywiadów na węgierskim wygnaniu Marcin Romanowski. Ta frustracja skupiała się często wokół ministra Bodnara i jego resortu, kilka dni temu media obiegła wiadomość, że Tusk miał się “wściec” na Bodnara, postawić mu ultimatum i postraszyć delegowaniem Giertycha na wiceministra.
Publikacja raportu daje trochę przestrzeni ministrowi sprawiedliwości, przenosi dyskusje z tematu “jak rząd nie radzi sobie z rozliczeniami” na temat nadużyć z czasów PiS.
Jednocześnie od publikacji raportu do rzeczywistego rozliczenia jego bohaterów daleka droga. Od utraty władzy przez PiS minął ponad rok i sam audyt może nie wystarczyć opinii publicznej. Teraz pojawią się nowe oczekiwania: by wyciągnięto odpowiednie konsekwencje służbowe – a tam, gdzie to konieczne karne – wobec prokuratorów, których działania z okresu 2015-23 budziły największe wątpliwości i by osoby ze szczytów władzy, wobec których niesłusznie umorzono postępowania, usłyszały zarzuty – tam, gdzie śledztwo stwierdzi, że faktycznie doszło do przestępstwa i nie doszło do przedawnienia. Za chwilę wrócimy do sytuacji sprzed publikacji raportu: część wyborców koalicji rządowej będzie frustrować to, że rozliczenia idą za wolno, innych, że rząd nie zajmuje się niczym innym poza rozliczeniami.
Jednocześnie PiS będzie robił bohaterów i męczenników z prokuratorów, których spotkają choćby służbowe konsekwencje ich działań z czasów Ziobry. Już teraz słychać, że raport to “publicystyka”, że nie wysłuchano drugiej strony, w ostatecznym rachunku PiS będzie sięgał po argument, że prokurator krajowy sprawuje swoją funkcję “nielegalnie”.
Łatwo więc nie będzie, ale jednocześnie obecna większość nie może nie uznać, że w okresie 2015-23 nic się w zasadzie złego nie działo w prokuraturze albo że odpowiedzialnych za nadużycia i tak się nie da pociągnąć do odpowiedzialności.